niedziela, 29 grudnia 2013

Masaż skalpu: Jak wykonywać? Po co to robić?

Z własnego doświadczenia wiem, że dbając o włosy początkowo zajmujemy się praktycznie tylko włosami. Brzmi logicznie, to prawda, często zapominamy jednak jak bardzo ważne jest pielęgnowanie skóry głowy. Zawsze powtarzam, że najłatwiej porównać to zjawisko do tulipana. Kiedy cebulka będzie zdrowa, wyrośnie z niej piękny kwiat. Tak samo jest z włosami. A przecież do tego właśnie wszystkie dążymy. 
Dziś przedstawię Wam najtańszy, ale jednocześnie bardzo efektywny zabieg w trosce o nasz skalp, czyli masaż! 

Jak wykonywać? 
Niby banał, a jednak sama przez około pół roku robiłam to źle. Logiczną sprawą jest to, że musimy masować swoją głowę. Możemy to robić na sucho, lub przy olejowaniu np. olejem łopianowym, jednak zawsze bardzo delikatnie. Jak we wszystkim ważna jest systematyczność. Ja staram się robić to co najmniej dwa razy dziennie po kilka minut. Możemy też spożytkować czas, który spędzamy np. przed telewizorem. 
Co zatem mogłam robić błędnie? Jeździłam palcami po skórze nie wprawiając jej w ruch. Przemieszczały się jedynie moje palce. Zresztą same zobaczcie jak to powinno wyglądać. 



Nie musi to być taka sama kolejność, chodzi o technikę. :)


Jakich efektów mogę się spodziewać? 
Na pewno lepszego ukrwienia, i dotlenienia skóry głowy. Ta czynność pobudzi też cebulki do szybszego wzrostu, a nawet ma szansę lekko 'aktywować' (jak to mówią niedziela dzień cwela, zapominam dziś słów na potęgę) uśpione mieszki włosowe, z których do tej pory nie wyrastały włosy. Nie oczekujmy oczywiście gigantycznego zagęszczenia, bo zazwyczaj ilość mieszków jest uwarunkowana genetycznie, ale zdarza się też tak, że one są, tylko trzeba dać im lekkiego kopa. Reasumując wysyp sterczących niczym antenki bejbików, też jest przewidziany. :) Nowe włosy będą też wyrastać zdrowsze. 
Tak wiele za tak niewiele. :) 


No i to chyba tyle, sekret piękna hinduskich włosów wyjawiony. :) A Wy masujecie? A może teraz zaczniecie? Ja od miesiąca robię to regularnie, za kolejny miesiąc dam Wam znać o efektach. 

Ściskam Was mocno. :) 

wtorek, 24 grudnia 2013

Merry Christmas Everyone! :)

Przepraszam, że ostatnio rzadko tu bywam, nie dodaję postów tak często i jestem nie aktywna na Waszych blogach. Mogłabym tłumaczyć się przedświąteczną gorączką, ale zwyczajnie przyznam się do wszechobecnego grudniowego lenia. Nawet z życzeniami się spóźniłam. Obiecuję, że się poprawię! 
Ale przechodząc do sedna.. 


Życzę Wam ciepłych (tylko bez przesady z tym ciepłem, już i tak wiosennie za oknem :D), spokojnych, spędzonych w gronie najbliższych Świąt Bożego Narodzenia. A jutro rano duużo prezentów pod choinką! 

Niech jedzenie pójdzie w cycki! :D 
No i pięknych włosów oczywiście. :) 


Lubicie? :) 


Ściskam Was bardzo mocno. :)

czwartek, 19 grudnia 2013

Ogłaszam rozdanie! ♥

Nad rozdaniem rozmyślałam już od dłuższego czasu. W końcu kilka dni temu postanowiłam zrealizować mój plan. Głównym impulsem do działania, był fakt, że udało mi się wylosować lakier i pięękną broszkę w rozdaniu u Czelli. Nie była to nagroda główna, ale cieszyłam się jak małe dziecko. Nie sądziłam, że to może dać tyle szczęścia. :D Dlatego też bez wahania następnego dnia pobiegłam do drogerii, a fakt, że mogę w taki sam sposób uszczęśliwić jedną z Was przy okazji uszczęśliwił mnie. :) 

Dodatkowo mam kolejny powód. Już bardzo, bardzo niedługo stuknie mi 100 obserwatorów i ponad 23 tys. wyświetleń bloga. Dziękuję Wam dziewczyny, że ze mną jesteście, że mnie czytacie. Nie ma nic piękniejszego, kiedy o coś pytacie, prosicie o radę. Czuję się wtedy blogowo spełniona i potrzebna. :) 
Ale dość tej ckliwej mowy, czas na nagrody! (Nawet zrymowałam uhuhu :D) 



Co przygotowałam: 

  • Zestaw składający się z balsamu do ciała oraz cukrowego peelingu o zapachu piernikowym, oraz waniliowego kremu do rąk, czyli zimowych 'mast-hewów' . Uwierzcie mi, zapach jest obłędny. :) 
  • Halle Berry, Reveal the Passion EDP, 30ml. Początkowo ten zapach miał stanąć na mojej półce. Strasznie spodobał mi się w sklepie więc go kupiłam. Dopiero w domu zorientowałam się, że przecież pachnie prawie identycznie jak Beyonce Heat, którą też mam (pewnie dlatego tak mi się spodobał), i że bez sensu jest mieć dwa takie same zapachy. Dlatego można powiedzieć, że kosmetyk jest nowy, bo nieużywany. :) 
  • Wosk Yankee Candle, Sugared Apple. Wiele razy pisałyście mi, że chciałybyście wypróbować YC, ale nie macie do nich dostępu itp. Postanowiłam więc to umożliwić jednej z Was. :) A zapach tego wosku? Mmm, rozpływam się. 
  • Głupio byłoby nie dorzucić to tego rozdania czegoś... do włosów! :D Przygotowałam odżywkę Garnier Ultra Doux, z lawendowym olejkiem eterycznym. 
  • Krem do rąk Isany, którym dzięki naturalnemu składowi można kremować włosy. Sprawdza się w tej roli świetnie. :) 
  • Próbkę serum do włosów z Biovaxa, i foliowy czepek, który możemy stosować kiedy chcemy wzmocnić działanie maski. 
Ogólnie to jak tak teraz na to patrzę, to jest bardzo pachnąco. :D 

Ps. Mam też kilka wosków YC, które mi nie przypadły do gustu, ale są już otwarte. Dajcie mi znać czy również mam je dołożyć do nagród. (sama ich tam nie ujęłam, ponieważ tak jak wspomniałam, są otwarte) 

Pss. Niewykluczone, że jeśli zainteresowanie będzie rosło pojawią się też nagrody dla drugiego miejsca... :)
Trochę danych technicznych: 
  1.  Sponsorem rozdania jestem ja, właścicielka bloga makeyourhairbeautiful.blogspot.com
  2.  Rozdanie trwa od 19.12.2013 do 14.02.2014 (a taki prezent na Walentynki Wam zrobię :)) 
  3. Wysyłka odbywa się na terenie Polski 
  4. Wyniki zostaną ogłoszone na blogu, dwa dni po zakończeniu rozdania 
  5. Zwycięzca zostanie wyłoniony przez losowanie, a wyniki zostaną ogłoszone na blogu (do zwycięzcy napiszę również maila) 
Zasady:

Żeby wziąć udział musisz być moim publicznym obserwatorem. ( 1 los ) 

Możliwe jest też zwiększenie swojej szansy przez: 
  • Dodanie baneru, z aktywnym linkiem prowadzącym do tego posta w bocznym pasku swojego bloga (jak to zrobić?) + 3 losy 
  • Wspomnienie o rozdaniu w poście, razem z banerem i linkiem + 2 losy 
  • Dodanie oddzielnej notki o rozdaniu + 2 losy 
  • Dodanie mojego bloga do Blogrolla + 3 losy 
Dodatkowo moi dotychczasowi obserwatorzy otrzymują dodatkowy 1 los, jeśli oczywiście zechcą wziąć udział. 
Maksymalna ilość losów to 12. 

Baner: 


KOMENTARZ ZGŁOSZENIOWY 

Obserwuję jako: ..... 
Baner: Tak/ Nie + link 
Wspomnienie w poście: Tak/ Nie + link 
Notka: Tak/ Nie + link 
Blogroll: Tak/ Nie 
Mój mail kontaktowy: .....


Ufff, mam nadzieję, że wszystko jest jasne i klarowne. To moje pierwsze (ale na 100% nie ostatnie) rozdanie, więc wybaczcie mi ewentualne niedociągnięcia. :) 

Także jedyne co mi zostało to zaprosić Was do zabawy! :) 

Ściskam Was mocno. :) 

niedziela, 15 grudnia 2013

Jakie efekty osiągnęłam po roku olejowania włosów?

Sama uwielbiam patrzeć na włosowe postępy innych dziewczyn, które niesamowicie mnie motywują, dlatego również postanowiłam napisać taki post. Nadarzyła się akurat do tego okazja, ponieważ mniej więcej od roku systematycznie olejuję włosy.
Włosomania dopadła mnie 6 miesięcy wcześniej, ale wtedy nie sięgałam po oleje prawie wcale zniechęcona brakiem efektów. Ubzdurałam sobie, że na mnie ten zabieg nie działa i na jakiś czas dałam sobie spokój. Co raz częściej zaczęłam jednak oglądać Moją Włosową Historię u Anwen, i z uznaniem i zazdrością podziwiałam włosięta dziewczyn (i chłopaków :P). Ku mojemu zdziwieniu praktycznie wszystkie przypisywały poprawę stanu swoich włosów.. olejom! I to był impuls do działania. :) 

Śmiało mogę powiedzieć, że prawdziwe efekty widzę dopiero teraz. Tak właśnie, dopiero po roku widzę jak bardzo oleje mi pomogły. Dużo wcześniej zaobserwowałam wygładzenie, ale bez żadnego wow. Efekt wow jest moim zdaniem dopiero teraz. 
Mam nadzieję, że uda mi się przekonać te z Was, które tak jak ja kiedyś wątpią w moc olei, że warto poczekać. Moim zdaniem nic nie potrafi tak 'naprawić' włosów jak oleje. :)  
Myślę też, że u tych z Was które nigdy nie farbowały włosów, efekty pojawią się szybciej. U mnie mogło to tyle trwać również z powodu źle dobranych olei na początku. (odsyłam Was do spisu

Co zmieniło olejowanie? 

  • Włosy o wiele mniej mi się plączą. Mogę cały dzień ich nie ruszać, a wieczorem i tak są w miarę proste, i lejące. Kiedyś za to musiałam czesać je co mniej więcej godzinę. 
  • Co za tym idzie są też o wiele bardziej śliskie i miękkie. 
  • Mniej się puszą! Z tego chyba cieszę się najbardziej, ponieważ ten aspekt bywał cholernie uciążliwy. :P 
  • Bliżej im już do tafli, o której zawsze marzyłam. :D 
  • Udało mi się znacząco obniżyć ich porowatość. Po rozjaśnianiu i farbowaniu z mojej naturalnej niskiej zrobiła się średnia w stronę wysokiej. 
  • Mniej się łamią, rozdwajają, są odżywione. 
  • Udało mi się w miarę opanować moje wiecznie rozdwojone, połamane i powyginane na wszystkie strony pasma na karku.  

A teraz najważniejsze czyli zdjęcia! :) 


Niestety lepszego zdjęcia nie mam, ale myślę, że te tutaj również dobrze oddaje ich stan z przed roku. A jeśli nie to bardzo łatwo jest sobie to wyobrazić. Przesuszone, powyginane, rozdwojone.. Daleko im było do tafli, oj daleko. Zdjęcie można powiększyć klikając w nie, wtedy zobaczycie lepiej. :) 

Przypominam, że tak jest teraz: 


Podsumowują jestem bardzo zadowolona z rezultatów, ale nie spoczywam na laurach i olejuję dalej, ponieważ chcę całkiem wyeliminować bad hair days ze swojego życia. :P 

A jaki jest Was stosunek do olei? Jakie najbardziej Wam służą? 

Ściskam Was mocno. :) 

czwartek, 12 grudnia 2013

O humektantach, emolientach i proteinach, oraz trochę o porowatości włosów

Dzisiejszy wpis jest następnym serii o składach kosmetyków. Tym razem porozmawiamy o tym jak ważna jest w pielęgnacji włosów równowaga pomiędzy humektantami, proteinami i emolientami, oraz o tym jakie substancje kryją się pod tymi dziwnymi nazwami. Będzie też trochę o porowatości oraz o dopasowaniu tych składników do danego typu włosów. Zapraszam. :) 

Na początek odeślę Was do wpisu, w którym mówiłam, jak poznać swoją porowatość, ponieważ dzisiejszy post będzie przykładem jak bardzo jej znajomość może ułatwić życie. :) 

No więc zaczynamy. 

 Humektanty 

Inaczej nawilżacze. Mają one właściwości higroskopijne, czyli łatwo pobierają wilgoć. Bardzo dobrze reagują na wilgotność. Kiedy jest duża wyłapują ją z powietrza, i wiążą we włosie. Kiedy jednak jest ona niska działają zupełnie na odwrót. Oddają wilgoć dla otoczenia. Na chłopski rozum dążą one do wyrównania poziomu wilgotności pomiędzy naszymi włosami czy skórą, a otoczeniem. 
Właśnie dlatego latem można z nimi szaleć do woli (no, może nie do woli, kiedy jest za wilgotno, też jest źle), jednak zimą, kiedy wszędzie jest piekielnie sucho od ciągłego ogrzewania należy ich raczej unikać, bądź równoważyć emolientami. O tym jak bardzo nie służą nam one zimą przekonałam się ostatnio, kiedy odruchowo sięgnęłam do szafki po aloesową maskę... Oj dawno nie miałam takiego puchu na głowie uwierzcie mi. :P 

Ich nadmiar możne na niektórych włosach powodować przyklap, przeciążenie oraz 'gumowatość'. (ja jednak nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, moje włosy kochają nawilżanie ponad wszytko)

Dla jakich włosów?

Wszystkie dziś opisane składniki są dobre dla każdego typu włosów, jedne jednak częściej, drugie rzadziej.
W tym przypadku włosy o niższej porowatości polubią się z humektantami bardzo. Te o wyższej nie potrzebują głębokiego nawilżania aż tak często, co oczywiście nie znaczy, że nie potrzebują wcale. 
Uwaga: Humektanty mogą powodować puszenie, więc jeśli macie do czynienia z takim zjawiskiem dość często, to może to właśnie jest przyczyna. 

Przykłady humektantów oraz ich nazwy w INCI: 
- Gliceryna, glicerin 
- Aloes, aloe vera 
- Miód, mel 
- Mocznik, urea 
- Panthenol, panthenol 
- Żel lniany 
- Kwas hialuronowy, Sodium Hyaluronate
- Wiatminy A i E 

 Emolienty  

Tworzą one na włosie tzw. film, który zapobiega odparowywaniu wody. Nie reagują one na wilgotność tak jak humektanty, dlatego możemy ich używać do woli zimą i to właśnie one 
powinny tą porą roku stanowić podstawę naszej pielęgnacji. 
Do tej grupy należą oleje, które nie tylko cudownie nawilżają, ale również regenerują i 
uelastyczniają. (więcej możecie przeczytać TU

Dla jakich włosów? 

Każdych! Nie ważne, czy porowatość jest niska, czy wysoka, czy włosy są zdrowe czy zniszczone, zawsze ich potrzebują. W pielęgnacji włosów zniszczonych i porowatych pełnią bardzo ważną rolę, ponieważ tak jak już wspomniałam, uelastyczniają, ale również (oleje) mogą nam pomóc obniżyć porowatość. 

Nadmiar raczej nie zaszkodzi, ale jeśli zauważycie, że Wasze włosy są już zmęczone tymi składnikami wystarczy oczyścić porządnie szamponem z  SLSem, zastosować dla odmiany humektanty czy proteiny. Potem możemy znowu olejować do woli. :) 

Przykłady emolientów: 
- Oleje i masła 
- Silikony
- Parafina 
- Alkohole tłuszczowe 


 Proteiny 

Są to białka, które mają za zadanie wnikać we włos, który jak wiemy również jest białkiem -keratyną, i uzupełniać powstałe w nim ubytki (nie na stałe oczywiście). 
Z nimi bardzo łatwo jest przesadzić, maja tendencję do nadbudowywania się na włosie i powodowania twz. przeproteinowania. 
Objawami tego zjawiska są suche i sztywne włosy, czasem nawet jaśniejsze o ton. Taka typowa miotła. :P 

Dla jakich włosów? 

Są niezbędne w pielęgnacji czupryny porowatej i zniszczonej, ponieważ uzupełnią one ubytki. Przy włosach niskoporowatych nie potrzeba ich często, wystarczy raz na 2-3 tygodnie, ponieważ zwyczajnie nie ma w nich co "łatać". 
To trochę tak jak zalepianie zaprawą dziurawego muru. Im bardziej mur dziurawy, tym częściej trzeba go łatać. W tym przypadku naszym murem są włosy. Mam nadzieję, że dobrze to zobrazowałam. :D 
Dla przypomnienia ten obrazek: 


źródło: http://mestetyczna.pl  

Tu średnio porowate = o niskiej porowatości 

Przykłady protein: 
- Jedwab hydrolizowany 
- Proteiny mleczne
- Keratyna 
- Proteiny kaszmiru 
- Kurze żółtko (bomba proteinowa) 
- L-cysteina 


 Pierwsza pomoc w pigułce 

Przeproteinowanie ---> Nawilżamy humektantami i olejujemy, odstawiamy proteiny 
Humektantowy puch ---> Duużo olei, trochę protein 
Za dużo emolientów ---> Proteiny, ewentualnie humektanty, w zależności od wilgotności 

Przy każdym włosowym kryzysie, ważne jest bardzo dokładne oczyszczenie szamponem z SLS i SLES. Oczywiście tak jak zawsze delikatnie. :) 


Jeśli macie jakiekolwiek pytania, piszcie, bardzo chętnie postaram się pomóc. :)

Ściskam Was mocno. :)

sobota, 7 grudnia 2013

Czy suszarka zawsze niszczy włosy?

Jest to pytanie nad którym sama się przed włosomaniactwem sporo zastanawiałam. W końcu doszłam do wniosku, że tak i trwale ostawiłam ten przedmiot. Po części oczywiście miałam rację, jednak starając się uniknąć zniszczeń powodowanych suszarką mogłam narobić sobie jeszcze większej biedy. Na szczęście szybko oprzytomniałam. :) 

źródło: http://www.strefakobiety.pl/

Jak poprawnie suszyć włosy? 

Jeśli wiemy jak suszyć nasze włosy, i robimy to w prawidłowy sposób nie zniszczymy ich. 
Strumień oczywiście zimnego powietrza należy kierować od cebulek w dół, zgodnie z kierunkiem rośnięcia włosów. 
Nie tylko nic im się nie stanie, ale również domkniemy łuki włosa, co zaowocuje większą gładkością, a nawet większym blaskiem. 
Wiadomo, lepiej jest dać włosom wyschnąć samodzielnie, ale gdy nie mamy czasu, nie musimy obawiać się, że ta czynność im zaszkodzi. 
Funkcja jonizacji dodatkowo zmniejszy elektryzowanie. 
Warto też zadbać o to, żeby podmuch być delikatny, a nie taki, że głowę urywa. :)


Spanie w mokrych włosach, czy suszenie? 

Oczywiście, że suszenie! Często słyszę, że dziewczyny nie chcąc męczyć włosów nawiewem suszarki, decydują się na chodzenie spać w wilgotnej czuprynie. Sama na początku tak robiłam, ale jest to wyjątkowo błędne postępowanie. Kiedy włos jest mokry, jest delikatniejszy, bardziej podatny na uszkodzenia mechaniczne. Pozornie niepozorne ocieranie się takich włosów o poduszkę, może spowodować łamanie czy rozdwajanie. 
Wniosek jest taki, że jeśli naprawdę nie macie czasu, to wysuszcie. Jeśli jednak macie chwilkę, to pozwólcie im pozbyć się wilgoci bez żadnej pomocy. 
EDIT: jeśli śpicie w warkoczyku, i chcecie mieć bardziej widoczne fale to owszem, delikatnie wilgotne włosy na długości są wskazane. Powyżej mowa o włosach rozpuszczonych. :)


Czy do suszenia potrzebne są jakieś kosmetyki? 

Jak zawsze po myciu polecam stosowanie serum silikonowego. Nie dość, że wygładza ono włosy i sprawia, że wyglądają one zwyczajnie lepiej, to jeszcze chroni przed czynnikami zewnętrznymi, oraz zatrzymuje wodę we włosie (dlatego warto nakładać na jeszcze wilgotne pasma). W przypadku suszenia będzie zapobiegać nadmiernemu uciekaniu wody, i utracie nawilżenia. Wiem, może to brzmieć herezyjnie, przecież chcemy się pozbyć wody! Tak, ale nie tej ze środka włosa. :)


A co jeśli suszenie powoduje puszenie? 

W moim przypadku mimo jonizacji, i poprawnego wykonywania tej czynności, czasem również tak się dzieje. Na to nie ma konkretnej recepty. Jeśli mimo wcześniejszego dobrego odżywienia, i potraktowania silikonami, Wasze włosy wyglądają o wiele gorzej niż gdyby wyschły samodzielnie, i dzieje się tak za każdym razem, to lepiej zwyczajnie sobie ten zabieg odpuścić, i stosować go tylko z musu. 


A Wy używacie suszarek regularnie, czy raczej ich unikacie? :) 

Ściskam Was mocno. :) 

czwartek, 5 grudnia 2013

Yankee Candle: Cinnamon Stick


Opis producentaAromatyczny zapach cynamonu  

Moja opinia: Dużo nad tym zapachem rozwodzić się nie trzeba. Laska cynamonu pachnie jak czysty, słodki cynamon. Jest to aromat niesamowicie prawdziwy, nie czuć w nim ani odrobiny sztuczności i chemii. To dokładnie tak gdyby ktoś rozsypał przede mną świeżo zmieloną przyprawę. 
Mimo tego, że jest to zapach bardzo intensywny, nie jest odurzający, drażniący czy mdły - jest idealny, szczególnie na zimę.  
Zasada jest prosta. Jeśli lubisz woń cynamonu to się zakochasz - tak jak ja. 

Jak wszystkie woski Yankee - szczególne te korzenne i raczej mocniejsze - jest barrrdzo intensywny. Mimo wszystko jednak nie boli mnie od niego głowa co jest niewątpliwym gigantycznym plusem. Mogę się nim więc rozkoszować godzinami. :)

Czy kupię ponownie? 
Tak, zdecydowanie tak. Jest to właśnie ten zapach, którego mogłabym mieć duży słoik, i jestem przekonana, że by mi się nie znudził. Podobnie jak Home Sweet Home, podbił moje serce, i myślę, że mimo gigantycznego wyboru korzennych zapachów od YC, oba pozostaną moimi faworytami na długo. 

Dostępność: http://www.goodies.pl/, http://chocobath.pl/ , ja kupuję stacjonarnie w sklepie typu gospodarstwo domowe
Cena: 6 zł 

Moje następne woskowe zakupy będą raczej zimowe i świąteczne. Znacie jakieś ciekawe aromaty, które na pasują na tą piękną porę roku? :)
Ściskam Was mocno. :)

Ps. Co sądzicie o tle? Cały czas nie mogę znaleźć właśnie tego idealnego, dlatego w najbliższym czasie będę odrobinę eksperymentować. Mam nadzieję, że Wam to nie przeszkadza. :) 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Jak czytać składy? Część 1 : Na co zwracać uwagę na początku

Czytanie składów kosmetyków to naprawdę potrzebna umiejętność. Pozwala nam uchronić się przed kupieniem bubla, i tym samym zaoszczędzić pieniądze. 
Dzięki temu możemy też łatwiej określić co nam służy np. kilka produktów sprawia, że nasze włosy wyglądają pięknie, są miękkie, odżywione, i wszystkie mają w sobie ojej kokosowy. Przypadek? Nie sądzę. :D 

Nie trzeba znać wszystkich nazw jakie tylko istnieją. Na początek wystarczy się tylko orientować - reszta przychodzi z czasem. Postanowiłam stworzyć serię wpisów na temat składników kosmetycznych, oraz o samych składach. Jesteście ciekawe? Jeśli tak, czytajcie dalej. :) 





Na początek trochę zasad: 
  • W tym przypadku mniej znaczy więcej. Najlepiej jest starać się wybierać produkty o możliwie jak najkrótszych składach. Mniej w nich wtedy konserwantów i innych świństw, które niekoniecznie chcemy nakładać na głowę. (jednakże ta zasada nie zawsze się sprawdza, czasem skład może być długi i świetny. Na początku lepiej jest jednak trzymać się krótkich.) :) 
  • Kolejność ułożenia składników jest malejąca. Im coś jest niżej tym tego jest mniej.
  • Dobrym punktem odniesienia do powyższego punktu jest słowo parfum. To co występuje po kompozycji zapachowej jest w bardzo małym stężeniu i prawie nie działa. Jeśli jest to alkohol denat, wtedy super, ale gdy jest to jakiś olejek, to trochę gorzej. 
  • Po słowie parfum składniki są wymienione alfabetycznie. Te składniki są w stężeniu poniżej 1%, i tak jak wyżej wspomniałam, raczej nie działają.
  • Firmy kosmetyczne mają swoje niezawodne sztuczki, które mają na celu nas nabrać, i naciągnąć na wydanie większej ilości pieniędzy. Często "łagodny szampon" ma w składzie SLS, a superhiperświetna odżywka z olejem arganowym, owszem zawiera go, ale po zapachu. :) Czyli jak działać będzie ten olej w takiej odżywce? Proste, nie będzie.
WAŻNE 

Musisz wiedzieć czego od danego kosmetyku wymagasz. Niektóre składniki, takie jak silikony nie są tak naprawdę ani złe, ani dobre. Wszystko zależy od naszych preferencji. Jeśli lubisz je w odżywkach b/s (bez spłukiwania) to w porządku, a jeśli mówisz im nie w szamponie, to tu ich unikasz.
Niby banalne, ale warto pamiętać. :)

A teraz o samych składnikach 
  •  Oil - oleje, składniki jak najbardziej pozytywne. Uwaga jednak na Mineral Oil, jest to nic innego jak parafina.
  • Extract - ekstrakty. Składniki, które również mają pozytywne działanie, jednak należy na nie uważać, bo np. zioła w dużych ilościach mogą wysuszać. 
  • Butter - masła, praktycznie to samo co oleje. 
  • Protein - proteiny, czyli białka, wypełniającej ubytki we włosach.Więcej o nich następnym razem. :)
  • Acid - Kwasy np. kwas cytrynowy. Są to najczęściej regulatory ph. 
  •  Silikony, rozpoznamy je po końcówce "icone" np.  dimeticone, trimeticone, simeticone
Jet też masa innych substancji, która nie posiada jednej zgodnej cząstki wyrazowej, np. humektanty, czyli nawilżacze takie jak np. : 
- Giliceryna - glicerin 
- Miód - mel 
- Mocznik - urea 
- Panthenol - panthenol 


Więcej postaram się rozwijać w dalszych częściach, a że jest to temat "rzeka", to jeszcze trochę pewnie ich będzie. Jak na razie planuję post o proteinach, emolientach i humektantach. Dobry wybór? :) 

Ściskam Was mocno. :)

czwartek, 28 listopada 2013

Aktualizacja włosów i aktualna pielęgnacja: Listopad

Wam też tak szybko śmignął listopad? Ja prawie go nie poczułam. W sumie nadal czuję się jakby był październik, a tu za kilka dni już grudzień (♥ !). 
Jeśli chodzi o moje włosy w tym miesiącu, to przeszły aż dwa cięcia, jedno z mojej ręki, drugie pierwszy raz od dawna u fryzjera. Poszło gładko, nie straciłam nie wiadomo ilu cm,  a co najważniejsze wszystko odbyło się na mokro, bez mojego dopominania się o to. :)  Jednak postanowiłam nadać im prosty kształt i nie żałuję. Nadal się trochę wywijają, ale przy takim 'prostokącie' wygląda to o niebo lepiej niż przy półkolu. 

Z góry chciałam poinformować Was, że zdjęcia robione były z lampą błyskową. O tej porze roku, zrobienie czegoś dobrego przy świetle dziennym graniczy z cudem. 
Dodatkowo próbowałam radzić sobie sama, a to również nie należało do najprostszych czynności. 
Wyglądało to tak: 
Ustawienie konstrukcji do łapania ostrości, złapanie jej, włączenie samowyzwalacza, zrzucenie wierzy z książek i pluszowego misia, wskoczenie na jej miejsce, i przygładzenie włosów, żeby nie wyglądały jak po wichurze, a to wszystko w 10 sekund. Mój samowyzwalacz jest zdecydowanie za krótki
Stąd nie do końca równe końcówki i poucinana głowa. :p 
Koniecznie muszę udoskonalić tą "technikę".  Albo kupić pilot do aparatu. :D 



Wiem, jakość nie powala, ale to jedyne zdjęcie, które tak dobrze  ukazuje ich kształt. 

Aktualna pielęgnacja: 

- Olejowałam bardzo często, z przerwą co 4 mycie, głównie olejem kokosowym i arganowym. Doszłam do wniosku, że do tej pory to te oleje służą mi najbardziej, bo kondycja włosów znacząco się poprawiła

- Po każdym myciu stosowałam niebieską Isanę nawilżającą, która na mnie działa bajecznie, odżywkę Isana professional oil spulung care, oraz odżywkę Deba z olejami (tą z Biedronki) 

- Raz w tygodniu maski, w tym miesiąc były to: Biowax Proteiny mleczne, i Aloesowy Natur Vital (moje włosy lubią proteiny rzadko - gdzieś co dwa tygodnie - ale porządnie i na długo) 

- Myłam w sumie czym popadnie, głównie Babydreamem, płynem Facelle, i Barwą żurawinową

- Nie stosowałam zbyt wymyślnych domowych masek, jakoś mi się nie chciało. W tym miesiącu nadrobię przynajmniej siemię lniane! 

- Zabezpieczałam tym czym zawsze - Serum z Green Pharmacy. Robiłam to na wilgotne włosy po myciu. 

Ogólnie cudów nie było, robiłam to co zawsze. Wcale nie siedzę godzinami w łazience ze względu na włosy, tak jak może się wydawać. :D 

Plany na grudzień: 

Pić siemię lniane, REGULARNIE
Pić skrzypokrzywę 
Znowu zacząć łykać Calcium Pantothenicum (wpis o efektach po dwóch miesiącach w drodze! :)) 
Dalej intensywnie olejować
Zrobić kilka zabiegów z siemieniem lnianym w roli głównej 
Nie podcinać 
Wcierać Jantar i wykonywać przy tym masaż skalpu 
Jednym słowem przyśpieszanie porostu poziom hard :D 


A jaka była Wasza listopadowa pielęgnacja włosów? Szalałyście, czy raczej na spokojnie? A może jakieś nowe inwazyjne zabiegi? :) 

Ściskam Was mocno, i dziękuję za te prawie 17 tys. wyświetleń bloga. W życiu bym nie pomyślała, że osiągnę taki wynik tak szybko. 
Także dziś ściskam Was barrrrdzo mocno. 

środa, 27 listopada 2013

Pielęgnacja włosów zniszczonych i suchych

O takie włosy zadbać jest najtrudniej, a na efekty niestety trzeba trochę poczekać, co często bywa zniechęcające. Od czego w ogóle zacząć i za co się zabrać? Oto kilka kroków, które pomogą Wam usystematyzować pielęgnację takiej problematycznej czupryny. Zapraszam. :) 

1. Zlokalizowanie źródła problemu i wyeliminowanie go 
Prosta sprawa. Musicie określić co w głównej mierze doprowadziło Wasze włosy do takiego stanu. Prostownica, lokówka, farbowanie, rozjaśnianie, trwała, czy zwyczajne zaniedbanie pielęgnacji? 
Kiedy już będziecie to wiedziały, starajcie się z tego zrezygnować. Nie jest to czasem łatwe, szczególnie jeśli chodzi o koloryzację. Istnieje jednak wiele zamienników, które nie niszczą, a robią prawie taką samą robotę, np. henna jako farba (dodatkowo odżywia), płukanki prostujące, przyciemniające, rozjaśniające. Możliwości jest masa. :) 

2. Podcinanie
O tym jak pozbyć się rozdwojonych końcówek pisałam TU. Niestety podcięcie to zabieg, którego nie da się w żaden sposób obejść, czy ominąć. Włos rozdwojony taki będzie, i żadne "magiczne serum" go nie sklei. (o ściemie jaką wypuściła na rynek firma Pantene pisałam TU). Możecie skracać swoje włosy małymi krokami, lub obciąć najbardziej zniszczoną partię jednorazowo. 

3. Intensywne odżywianie 
Odżywka po każdym myciu to absolutna podstawa (nie tylko przy mocno zniszczonych włosach, ale zawsze). Warto też często stosować maski na pół godziny pod czepek kąpielowy i ręcznik. Taki 30 minutowy zabieg pozwoli na odpowiednie zregenerowane włosów, szczególnie jeśli będzie przeprowadzony w cieple, które zapewni czepek (ciepło = łuski się rozchylają i substancje aktywne łatwiej wnikają). 
Należy również zachować równowagę pomiędzy proteinami, emolientami i humektantami tzn. jeśli dana maska jest typowo proteinowa, możemy dodać do niej czegoś nawilżającego co w składzie ma oleje, aloes, gilicerynę, miód, kwas hialuronowy itp. Jeśli o tej równowadze zapomnimy możemy włosy przeproteinować, co poskutkuje jeszcze większym sianem. 
Warto też stosować odżywki b/s, Joanna ma dobre w swoim asortymencie. 

4. Delikatność na każdym kroku 
Pisałam Wam o tym już przy okazji błędów popełnianych w pielęgnacji (możecie o tym przeczytać TU). Łagodne traktowanie to podstawa, szczególnie przy radzeniu sobie ze zniszczeniami. Przy myciu warto jest sięgać po metodę OMO, lub mycie odżywką, i delikatne szampony. Jeśli nie macie dużych problemów z przetłuszczaniem możecie też odpuścić codzienne mycie. 
Uważaj również przy rozczesywaniu. Nie ciągnij, nie szarp, rób to powoli zaczynając od końcówek, dopiero potem robiąc to na całej długości. 

5. Olejowanie 
Jak najczęściej się da. Oleje na dłuższą metę bardzo poprawiają kondycję włosów. Warto szukać olei, które będą odpowiadać naszej porowatości. Włosy mocno zniszczone to prawie zawsze porowatość wysoka. 
Kilka słów o olejach TU 
Spis olei do porowatości TU 

6. Lakierom i piankom mówimy nie! 
Produkty stylizacyjne tego typu zawierają alkohol denat, który intensywnie wysusza. Warto jest nosić fryzury, które nie wymagają użycia tych kosmetyków.

7. Silikony 
Są bardzo ważne. Nie warto z nich rezygnować, ponieważ zabezpieczają włosy, zatrzymują wodę w środku, i poprawiają wygląd. Jedyne gdzie raczej ich unikamy to szampony. Silikony można stosować w formie mgiełek, i serum silikonowych, które na wilgotne jeszcze włosy nakładamy po każdym myciu. 


Można też starać się przyśpieszać swój porost włosów, żeby móc szybciej cieszyć się zdrowymi pasmami. O zdrowej diecie wspominać chyba nie muszę, to jasne jak słońce. :)

Jakie są Wasze ulubione zabiegi pielęgnacyjne? Co lubię Wasze włosy, emolienty, a może proteiny? Chętnie poczytam, i poznam Wasze czupryny lepiej. :)

Ściskam Was mocno. :) 

sobota, 23 listopada 2013

Błędy jakie popełniamy dbając o włosy

O tym jak dbać o włosy można przeczytać w wielu miejscach, chociażby właśnie na moim blogu. Rzadziej jednak spotykamy się z tym jak o nie NIE dbać, a jest to przecież niezmiernie ważne. 
Jeśli jesteście ciekawe moich porad, oraz przemyśleń na ten temat, zapraszam do lektury. :) 

1. Całkowite odstawienie silikonów na początku włosomaniactwa 
Jest to dość duży błąd, ponieważ zakładając, że mamy do czynienia z włosami zniszczonymi silikony są wręcz potrzebne. Nie dość, że zabezpieczają nasze kłaczki przed zniszczeniami, to jeszcze sprawiają, że wydają się one wizualnie zdrowsze. 
To prawda, dużo mówi się o pielęgnacji naturalnej i bezsilikonowej i rzeczywiście są włosy, którym ona będzie służyła (głównie kręcone i te w dobrym stanie), ale nie warto na samym początku tych składników odrzucać. 
Istnieje również mit, że silikony nadbudowują się na włosach w taki sposób, że żadne składniki odżywcze nie będą w stanie w nie wniknąć. To prawda, tworzą one warstwę ochronną, ale nie na tyle pancerną, żeby nie poradził sobie z nią szampon z SLS czy SLES. Wystarczy takich silniej domywających produktów używać np. raz na dwa tygodnie, i nie będzie żadnego problemu. 
Jeśli chodzi o sera (za każdym razem śmieszy mnie odmiana tego wyrazu :D) silikonowe to pisałam o nich tu: 
O tych złych
I o moim ulubionym

2. Zmywanie olei szamponami z SLS i SLES 
Olejowanie to jeden z najważniejszych punktów w pielęgnacji włosów. Wiem jednak, że wiele dziewczyn boi się efektu przetłuszczonej czupryny, nawet po umyciu. Nie warto jednak myć głowy kilka razy i to szamponami z silnymi detergentami w składzie, ponieważ włosy będą czyste tak bardzo, że nie będzie śladu nawet po dobroczynnym działaniu oleju, a nawet więcej możecie im zrobić krzywdę. Wystarczy zrobić to raz, naprawdę. :)

3. Mycie całych włosów, a nie tylko skóry głowy 
Wylewanie szamponu na całe włosy, po czym tarcie utworzonego tym sposobem na czubku głowy 'gniazda', nie jest najlepszym pomysłem. Efekt końcowy będzie taki, że spędzicie masę czasu na rozplątywaniu Waszych kosmyków, to jeszcze dodatkowo bardzo je zniszczycie. Dlaczego? Szampony rozchylają łuski, a dodatkowe tarmoszenie im tylko to ułatwia, plus włosy mokre = mniej odporne na urazy mechaniczne. Rezultat? Substancje odżywcze wypłukane, naturalna bariera uszkodzona, większa podatność na zniszczenia. 
Myć należy tylko skórę głowy, a utworzoną pianę tylko delikatnie po włosach rozprowadzać. Tak, to wystarczy do tego żeby były czyste, sama często zmywam tak nawet oleje. 

4. Brak delikatności 
Wyczytałam gdzieś kiedyś, że włosy należy traktować jak nasz ukochany sweter, i w 100% się z tym zgadzam! 
Zero tolerancji dla powyższego 'ostrego mycia', tarmoszenia ręcznikiem przy wycieraniu, szarpania podczas czesania, bardzo mocnego i ciasnego związywania np. w kucyk. 

5. Trzymanie brudnych, nieświeżych włosów przez kilka dni 
Zamysł tego "zabiegu" jest chyba taki, że dajemy włosom odpocząć od mycia, tak żeby sebum w naturalny sposób natłuściło pasma, oraz myślenie, że dzięki temu nie spowodujemy szybszego przetłuszczania. W rzeczywistości efektem może być nadmierne wypadanie. Zbyt częste mycie również nie jest dobre, dlatego należy robić to w takich odstępach czasowych, jakie odpowiadają naszym potrzebom, i myć czymś delikatnym. Nie wolno przesadzić ani w jedną ani w drugą stronę. 

6. Nie zwracanie uwagi na składy 
Wiem, że czytanie ich nie jest umiejętnością łatwą, ale uwierzcie mi, jest to wyjątkowo przydatne. Nie musimy znać każdej nazwy, ja również nie wiem w tej dziedzinie wszystkiego, (ba, nie wiem pewnie nawet połowy!) ciągle się uczę znaczeń różnych składników. Na początku skupiłam się jednak na poznaniu tych podstawowych, np. Alkoholi, silikonów, parafiny, olei, humektantów, protein. Kiedy dany produkt mi nie przypadł do gustu mogłam mniej więcej sprawdzić, co wywołało niepożądane działanie, i na odwrót, kiedy coś okazało się hitem, mogłam określić czego mam szukać w innych kosmetykach.  
Dobre i złe alkohole w składach
O parafinie w kosmetykach

7. Spanie w mokrych włosach, niezwiązywanie ich do snu
Wiadomo najlepiej jeśli wyschną same. Natomiast jeśli nie mamy czasu, jest późno i chcemy już się położyć, to znacznie lepiej jest użyć suszarki, niż pozwolić na ocieranie bardziej podatnych na uszkodzenia, mokrych włosów. Wystarczy zrobić to tak jak należy, czyli chłodnym nawiewem, i kierując strumień powietrza od cebulek w dół, zgodnie z kierunkiem ułożenia łusek. W ten sposób nie zniszczymy włosów, a dodatkowo domkniemy łuski, i zwiększymy blask. :)
Związywanie jest również niezwykle ważne, minimalizujemy w ten sposób powierzchnię tarcia. 

8. Oczekiwanie zbyt szybkich efektów 
Na własnym przykładzie powiem, że stosuję świadomą pielęgnację nieco ponad rok, a dopiero teraz zaczynam widzieć to co naprawdę dało mi olejowanie. Doprowadzanie czupryny do upragnionego stanu nie jest procesem łatwym, ani szybkim, ale należy nauczyć się czerpać z niego przyjemność. :) O wiele łatwiej mają te z Was, których włosy nie były nigdy farbowane. Ja niestety reprezentuję tę drugą grupę, i wiem, że partia, która przebyła koloryzację nigdy nie będzie idealna, chociażby ze względu na jej "upodobanie do puszenia". Pogodziłam się z tym, aczkolwiek nie poddaje się, dbam o nie, i wytrwale czekam na dzień, w którym obetnę ostatnią farbowaną warstwę. :) 


"Włosy należy traktować jak nasz ukochany sweter"
A Wy zgadzacie się z tym stwierdzeniem? :) 

Ściskam Was mocno. :)

czwartek, 21 listopada 2013

Promocja w Rossmannie -40% na kolorówkę / Lista zakupów.



Zapewne słyszałyście już o tej "dobrej nowinie". A jeśli nie to chciałabym poinformować Was, że od jutra (piątek 22) do czwartku 28 listopada, w naszym poczciwym Rossmannie na całą kolorówkę będzie obowiązywać promocja -40%. 
Nie wiem jak Wy, ale ja cieszę się jak dzieciak, który właśnie dostał lizaka. :D Wynieść pół sklepu nie mam zamiaru, ale zawsze można upolować coś taniej, i to sporo taniej. :) 
W takich chwilach strasznie żałuję, że w moim sklepie nie ma szafy Bourjois. :((

Przygotowałam również spis tego na co (wstępnie) mam ochotę. 
(Piszę wstępnie, ponieważ zakupy "zgodne z wytycznymi" rzadko mi wychodzą :D) 

  • Puder Lovely, Golden Glow w kolorze 3. 
Nie mam zamiaru używać go na całą twarz, tylko do konturowania. U Aliny Rose przeczytałam, że właśnie ten kolor sprawdza się w tej roli świetnie, szczególnie przy jasnej karnacji. A czyjemu jak czyjemu, ale jej doświadczeniu z kosmetykami ufam bardzo. :)

  • Maskara Lovely, Curling Pump Up
Tyle o niej słyszałam dobrego, że nie sposób jej nie wypróbować. W sumie sama nie wiem dlaczego jeszcze jej nie mam.. Ale może to i lepiej, kupię ją za jeszcze większy bezcen. :) (cena bez promocji to ok. 8 zł) 

  • Lakiery do paznokci Wibo 
Nie mam na oku jakiegoś konkretnego koloru, ale coś ładnego pewnie się znajdzie. 

  • Pędzel Eco Tools, Blush Brush 
On niestety w promocji nie będzie (chyba), ale pędzle Eco są najporządniejszymi akcesoriami do makijażu dostępnymi stacjonarnie w Rossmannach. Od dawna śnią mi się po nocach Real Techniques, ale zanim się na nie zdecyduje chcę wypróbować właśnie ten. 

A teraz pytanie do Was dziewczyny
Jakie kosmetyki Rossmannowe Wy polecacie? 
Głównie mam na myśli bronzery, róże i  lakiery do paznokci, ale nie tylko.  
Byłabym Wam bardzo wdzięczna za podzielenie się Waszymi typami, możliwe że znacie coś cudownego na co wcześniej nie zwróciłam uwagi. :) 

Ściskam Was mocno. :) 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Olejek Babydream fur mama vs. Olejek Babydream niebieski - Recenzja porównawcza




Dziś mam dla Was recenzję kultowych już produktów z oferty naszego poczciwego Rossmanna. O każdym zostało powiedziane już wiele. Mimo tego wertując blogosferę porównania nie znalazłam. Obu używam już na tyle długo, że mogę wyrazić swoje zdanie. Jesteście ciekawe jak się sprawdzają, oraz który robi to lepiej? Jeśli tak, to serdeczne zapraszam do dalszego czytania. :) 

Składy oliwek 


FUR MAMA
Olej sojowy, olej ze słodkich migdałów, olej słonecznikowy, olej jojoba, olej makadamia, witamina E, zapach

WERSJA NIEBIESKA 
Olej słonecznikowy, Izononanian cetylostearylu (emolient), olej ze słodkich migdałów, olej jojoba, Trójgliceryd kaprylowo - kaprynowy (emolient), ekstrakt z rumianku,  Alfa-bisabolol (działanie łagodzące, antyseptyczne), ekstrakt z nagietka, przeciwutleniacz, witamina E, kwas tłuszczowy pochodzący od oleju palmowego 


Tak jak widzicie pierwszy jest dużo krótszy, mimo to bardziej treściwy i bogaty w więcej olei. Oba są jednak dobre, nie mają parafiny, silikonów oraz innych chemicznych świństw, których w olejkach jak najbardziej nie chcemy. Niebieska wersja może mieć lekkie działanie rozjaśniające włosy, ze względu na rumianek. 


Działanie na skórę 

Bardzo lubię oliwki, często stosuję je zamiast balsamów do ciała. Jeśli chodzi o to jak się sprawowały w kwestii nawilżania to do żadnego nie miałam zastrzeżeń, dużej różnicy również nie widziałam. Dodatkowo miałam tą pewność, że moja skóra jest naprawdę nawilżona i natłuszczona, a nie tylko oblepiona parafiną (więcej o niej TU).

Jeśli chodzi o olejek Fur mama i to do czego został stworzony, to zwyczajnie nie miałam jak tego sprawdzić. :D Ponieważ przypominam, że jest to preparat zwalczający rozstępy podczas ciąży. ;)   
(Ale to jest świat włosomaniaczek, my tu myjemy nasze włosięta płynami do higieny intymnej, trzymamy na nich jajka, mąkę i kakao i od czasu do czasu żelatynę, więc chyba nikogo to nie dziwi, że on też podbił nasze serca. :D)


Działanie na włosy...

...Czyli to do czego głównie ich używam. Oba bardzo lubię, a do niebieskiego dodatkowo mam sentyment, ponieważ był to pierwszy olej, który wylądował na mojej głowie. :) 

Mimo mojej sympatii do wersji dla dzieci, uważam, że FM sprawdza się lepiej. Żadnej zagadki w tym nie ma, zwyczajnie ma lepszy skład. Włosy są po niej wygładzone i miękkie (oczywiście nie po jednym użyciu, tylko po regularnym olejowaniu! Nie oczekujmy cudów. :)). W sumie mogę powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych olei jakie miałam. :)

Klasycznej niebieskiej wersji używam często na basenie, pod czepek, kiedy kładę nacisk na ochronę, a nie na superregenerację. Rozjaśnienia nie odnotowałam, ale przy moich farbowanych włosach, które jednak ciągle się wypłukują, byłoby to niemożliwe. 
Oba kosmetyki są w tym przypadku godne polecenia, możecie też zwrócić uwagę na to jakie oleje lubią Wasze włosy (spis względem porowatości znajdziecie TU). 
Polecam je też początkującym włosomaniaczkom, które jeszcze nie wiedzą na jaki olej się zdecydować - takie miksy zazwyczaj sprawdzają się dobrze. 

Podsumowując, pojedynek wygrywa Fur mama, ale klasyczna wersja również dale radę. 


Ceny: FM ok. 12 zł, niebieski ok. 7 zł w promocji ok. 5 zł
Dostępność: Tylko Rossmanny 
Pojemność: 250 ml oba 
Czy kupię ponownie?: Tak, z pewnością, oba 


Miałyście? Lubicie? Jakie są Wasze ulubione oliwki? :) 

Ściskam Was mocno. :) 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...